Ostatnio trwa w najlepsze zabawa w temacie "udowodnij mi, że to nie był zamach" i "spokojnie rozważmy wszystkie wersje".
To ja podrzucam nową wersję wypadków:
Jednego z pasażerów przed startem ugryzł w rękę zombie. Szaleństwo ugryzionego zaktywizowało się już w lecącym samolocie, wskutek tego czego poprzez następujące po sobie ugryzienia rozszerzyło się na wszystkich pasażerów samolotu.
To w efekcie doprowadziło do katastrofy.
Pytania:
1. Kim był zombie?
2. Na czyje zlecenie on działał?
i podstawowe pytanie "Czy ktoś mi udowodni, że tak nie było?"