Takie małe podsumowanie pierwszego półrocza 2013 r., co warto moim zdaniem posłuchać z tego co wyszło.
Tomasz Stańko New York Quartet - Wisława (ECM Records)
Niewątpliwie jest to najlepsza płyta Stańki od czasu „Soul Of Things”.
Niewątpliwie najnowsza płyta Stańki nie jest wyrazem bezradności mistrza, wyczerpania się formuły, a tak mi się zadawało słuchając jego poprzednich płyt „Dark Eyes” i „Lontano”.
Niewątpliwie towarzyszący Stańce muzycy to pierwsza liga, ale na szczególną pochwałę i uwagę zasługuje moim zdaniem basista Thomas Morgan (już na płycie „Somatic” Jim Black Trio jego gra złapała mnie za serce).
Niewątpliwie warto jej wielokrotnie wysłuchać.
To nie jest melancholijna i subtelna, ale w sumie nudna muzyka z płyt z poprzedniego dziesięciolecia, to melodyjny free jazz na miarę naszych czasów.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Patricia Barber - Smash (Concord Jazz)
Fenomenalny album.
Przyznam, że zawsze uwielbiałem słuchać jej płyt, nawet tych słabszych.
Już powoli traciłem nadzieję, że nagra coś takiego jak "Cafe Blue" czy "Modern Cool" (a są to płyty z lat 90-tych), a tu niespodzianka.
Jazz świetnie zagrany i zaśpiewany, ale to nie nowość jeżeli chodzi o Patricię Barber, znacznie ważniejsze jest to, że tym razem wena nie opuściła tej wspaniałej kompozytorki.
Znakomite są te utwory, w niektórych z nich czai się smutek i nostalgia jak w "Swim" czy "The Wind Song", w innych funkowa werwa jak w "Devil's Food", bossa nova jak w "Redshift", rockowy atak gitary jak w tytułowym "Smash".
Przepiękna muzyka, gorąco polecam.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jack DeJohnette / Keith Jarrett / Keith Jarrett Trio / Gary Peacock - Somewhere (ECM Records)
Czy można coś nowego napisać o tym trio.
No bo chyba nie to, że ci trzej panowie obchodzą 30 - lecie założenie tego standardowego tria.
Sam album prezentuje trio w prawie aktualnej formie, bowiem jest to koncert z 2009 r. w Lucernie.
Już znakomity początek improwizowany wstęp fortepianowy autorstwa Jarretta do davisovskiego "Solar" zwiastuje, że będziemy mieli do czynienia z prawdziwą ucztą muzyczną i tak jest.
Uspokojenie przychodzi w przepięknie odegranym "Stars Fell on Alabama" z piękną solówką Gary Peacocka na basie.
Kluczowym momentem koncertu są dwie kompozycje Leonarda Bernsteina "Somewhere" i "Tonight" ze słynnego musicalu "West Side Story".
Poezja wykonania.
Płyta diament, zapewniam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jim Black AlasNoAxis - Antiheroes (Winter & Winter)
Grupa Jima Blacka AlasNoAxis liczy sobie już 13 lat i nagrała już łącznie z "Antiheroes" 6 płyt.
Prezentują one podobny styl i w pewnym sensie niewiele mają wspólnego z jazzem.
Styl zespołu najtrafniej ujął w swojej recenzji drugiej płyty zespołu "Splay" Przemek Psikuta w Diapazoniei w tym miejscu pozwolę sobie zacytopwać go.
Grupa według Przemka Psikuty prezentowała wtedy i według mnie jest tak nadal "niezły melanż stylistyczny: elementy postrockowe, bopowe, freejazzowe, dużo dźwięków spod znaku noise, ale z drugiej strony również liryczne tematy, elektroniczne podkłady zmierzające lekko w stronę estetyki emo (modny nurt alternatywnego popu), wreszcie minimal music i improwizację. Alternatywa ze Seattle spotyka się z nieco infantylnym, lekko pretensjonalnym, avantpopowym brzmieniem rodem z Islandii. Dochodzi do bardzo ciekawego zderzenia ze sobą: kompozycji Blacka, partii improwizowanych, osobistych wyobrażeń grających dotyczących dźwięku, wreszcie brzmienia całości...".
Nie wsłuchałem się jeszcze wystarczająco w tę płytę, ale brzmi zachęcająco.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Craig Taborn - Chants (ECM Records)
To nie jest tak romantyczne i standardowe trio fortepianowe. Nienajłatwiejsza w odbiorze to muzyka, wymaga naprawdę odrobiny skupienia.
Nie odkrywa od razu swoich wdzięków, ale tym bardziej chwyta, gdy słuchacz nieco głębiej wniknie w materię tej muzyki.
Graigowi Tabornowi towarzyszą muzycy z nowojorskiego kwartetu Stańki - znakomity basista Thomas Morgan i perkusista Gerald Cleaver.
Warto posłuchać najlepiej wieczorem, smakuje wtedy ta muzyka wybornie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pat Metheny - Tap: John Zorn's Book of Angels, Vol. 20 (Tzadik, Nonesuch)
Ani Pat Metheny, ani John Zorn nie są moimi muzycznym faworytami. Powiem więcej, ostatnio nawet nabrałem podejrzeń, że w masowych wydawanych przez nich płytach (dotyczy to zwłaszcza Zorna) mniej chodzi o nowe odkrycia artystyczne, co o próbę ekspoatacji swojej dawniejszej sławy.
Ciekawostką jest samo spotkanie tak teoretycznie dwóch odległych od siebie muzyków: znanego z wykonywania znakomitej jazzowej konfekcji Pata Metheny'ego i radykalnego żydowskiego awangardzisty, Johna Zorna.
Teretycznie nic ich nie powinno łączyć, ale to tylko stereotyp, bowiem Pat Metheny nagrywał płyty, które epatowały estutetyką hałasu tak jak zornowski Naked City choćby płyta o znamiennym tytule " Zero Tolerance for Silence" czy "Song X" we współpracy z Ornette Colemanem.
Na nagraniu zornowskich kompozycji Patowi towarzyszy jego bliski ostatnio współpracownik, perskusista Antonio Sanchez.
Całą zaś resztę instrumentów takich jak akustyczne i elektryczne gitary, barytonowa gitara, sitargitara, basowagitaras, fortepian, rozmaite instrumenty klawiszowe,marimba, dzwonki, bandoneon, instrumenty perkusyjne, , a nawet flugelhorn obsługuje Pat Metheny.
Znakomity to album, polecam bez żadnego wahania.
Po wysłuchaniu tej płyty nie będzie zawiedziony ani fan Zorna, ani fan Pata.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obara International – Komeda (FOR TUNE)
Na polskim rynku pojawiłą nowa wytwórnia płyta For Tune, która stara się rejestrować wuystępy na żywo może mniej znanych, ale za to z otwrtymi głowami i uszami polskich muzyków jazzowych.
Muszę przyznać, że podoba mi się ich konsekwentna linia programowa, ale i edytorska wydawanych płyt.
Jednym z przykładów może być płyta Macieja Obary, znanego już i uznanego saksofonisty.
Maciej Obara i jego międzynarodowa drużyna (dwóch Polaków i dwóch Norwegów) nie podchodzą do utworów ze zbytnim pietyzmem i to mi się podoba.
Grają ponadto mniej znane rzeczy mistrza, a nie te które zostały uznane za evergreeny, bo czy ktoś pamięta o takich rzeczach jak "Walter P-38" czy "Etiudy baletowe".
Niełatwa to muzyka uprzedzam, ale warto się w nią zagłębić.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piotr Damasiewicz Project – Imprographic 1 (FOR TUNE)
Ostatnia z omawainych płyt jest wyszła z wytwórni For Tune.
Tym razem jest trudny orzech do zgryzienia. Dwie płyty, praktycznie dwie godziny muzyki i to muzyki freejazzowej.
To jest jak jazda na rollercasterze, w pewnym momencie można się wyrzygać, ale i tak warto wybrać się w tę podróż.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarze