Vocomotions "Dark Side of the Moon A Cappella" (VOCOMOTION Records, 2006)
Bardzo ciekwa rzecz. Cała płyta tylko głosami, ale czasami to można zwątpić, czy rzeczywiście nie ma tam jakiś instrumentów. Co prawda twórcy zapewniają, iż "all sounds created by the human voice. No instruments or drums were used in this sound recording.".
Warte posłuchania, mimo tych wątpliwości, czy rzeczywiście na tej płycie zaangażowane są tylko ludzkie głosy.
Seamus Blake / Ari Hoenig / Mike Moreno / Sam Yahel "Jazz Side of the Moon: Music of Pink Floyd" (Chesky, 2008)
Jazzowa odmiana Ciemnej strony księżyca, może nie tak efektowne jak Vocomotions, ale naprawdę kręci. Muzyka na wieczór, ale gitarka Moreno może nieźle zamieszać. Mnie się podoa ta muzyka
Nguyên Lê "Celebrating The Dark Side Of The Moon" (ACT Music, 2014)
Lubiłem grę tego wietnamskiego gitarzysty jazzowego, ale ta płyta celebrująca płytę Pink Floyd, zwyczajnie mu nie wyszła. Takie ciepłe kluchy, ja tych klimatów nie czuję. Rozczarowanie, odradzam.
Easy Star All-Stars "Dub Side of the Moon" (Easy Star Records, 2003)
Już sam tytuł płyty może wskazywać jakiej muzyki będziemy słuchać. Nic w tym specjalnie twórczego, ale można posłuchać, czemu nie. Brzmi to nawet całkiem ciekawie.
Poor Man's Whiskey "Darkside of the Moonshine" (CD Baby / Poor Man's Whiskey, 2009)
A słyszeliście Ciemną stronę księżyca w takim amerykańsko - wieśniaczym sosie (bluegrass, country itd itp). Nie polecam, bo brzmi tak beznadziejnie, że zęby bolą, a plomby wypadają.
The Smooth Jazz All Stars "Smooth Jazz Tribute to Pink Floyd" (CC Entertainment, 2011)
I znowu jazz, a raczej taki słodziachny jazzik. Przy jedzenie kotleta z kapustką w sam raz. Taka muzyka ani grzeje, ani ziębi, ale raz można posłuchać.